![]() |
#1 (permalink) |
champion
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Zarejestrowany: Feb 2012
Postów: 4288
Nominowany 202 razy w 61 Tematach
![]() |
![]() Joanna Jędrzejczyk, JJ lub po prostu champ. Najczęściej 52 kilo czystej energii, a poza oktagonem nawet ponad 60. Żywa legenda w niedługiej jeszcze historii MMA, duma UFC i protegowana szefa instytucji słynnego Dany White'a. W ostatnich trzech latach Jędrzejczyk była obok Anity Włodarczyk najbardziej podziwianą na świecie i zarazem najmocniej hejtowaną przez rodzimych internautów polską sportsmenką. Ataki na JJ zaczęły się po "face to face" przed pierwszą walką z Rose Namajunas i wzmogły się po bolesnej porażce. Polska mistrzyni opowiada w książce o szczególnym okresie między szczytem powodzenia po walkach z Kowalkiewicz i Andrade (kiedy była jeszcze fighterką niepokonaną, a wszystko wskazywało na kolejne lata dominacji), a zwycięską w pewnym sensie, minimalną przegraną z Chinką Weili Zhang, która wzbudziła entuzjazm tysięcy fanów UFC. W międzyczasie był wspomniany dołek po Namajunas, stawianie na niej kreski przez nieprzychylną, hejterską mniejszość, problemy osobiste i wspaniały, mimo przegranych, powrót na najwyższy poziom. Każdy polski bokserski kibic pamięta tamten dzień. 7 marca 2020 roku Robert Helenius sensacyjnie zastopował w czwartej rundzie Adama Kownackiego. Po tym bolesnym doświadczeniu, nasze emocje nie zdążyły opaść, bój JJ z Chinką, mimo późnej pory, większość oglądała na stojąco. Sędziowie niejednogłośnie dali wygraną Zhang, można to było w sumie odebrać jako "gwóźdź do trumny", kolejny smutny incydent. Jednak w większości polskich serc zapanowało przekorne uczucie nieprawdopodobnego podziwu i potężnej dumy z Joanny Jędrzejczyk, która nie tylko, jak zwykle, dała z siebie wszystko, ale też wspólnie z Chinką zaprezentowała niespotykany w kobiecym MMA poziom. Na dodatek, wielu ze słynnych obserwatorów (m.in. Conor McGregor) uważało, że to Polsce bardziej należała się wygrana, do tego dochodził trudny do zapomnienia widok opuchlizny na czole JJ i trąbienie o wiekopomnym starciu praktycznie przez cały weekend we wszystkich możliwych mediach. Jest to więc pozornie sportowa opowieść o zapaści i odbudowie. Mistrzyni relacjonuje nam to w chronologicznym porządku, a nazwisko współautora Huberta Kęski pojawia się właściwie tylko na okładce, a precyzyjniej mówiąc: na wewnętrznej stronie tylnej okładki. Dlaczego tak skromnie? Rękę dziennikarza przecież znać, książka jest przemyślana, uporządkowana. Jestem przekonany, że Hubert miał wpływ na jej układ, zadawał też pewnie jak zwykle odpowiednie pytania. A jednak wycofał się gdzieś na bok. Nie tylko ze skromności zapewne, ale też przede wszystkim - by zapomnieć o nim i bożym świecie. Czytelnik ma wrażenie, że obcuje z samą "Dżej Dżej", że to ona mu się spowiada, rozmawia z nim, ufnie powierzając niczym największy skarb bolesne szczegóły ze swej pamięci szkatuły ![]() Oglądamy więc walki jej oczami, uczestniczymy w obozach treningowych, siedzimy razem z nią w wannie i męczymy się zrzucając kilogramy nadwagi przed walką. Zaglądamy na scenę kręconej reklamy, programu "Agent", ale też słuchamy pochwał Dany White'a i szczegóły zza kulis, włącznie z niepublikowanymi dialogami z przeciwniczkami. Byłaby to pewnie sportowa biografia jakich wiele, gdyby nie wyjątkowo dobrze dobrana forma do charakteru i temperamentu bohaterki książki. Wcale nie jestem przekonany, że lubię Joannę, że rozumiem jej argumentację, jednak jest tu coś znacznie ważniejszego - Jędrzejczyk jest otwarta, szczera, czasem ostra, często w gorącej wodzie kąpana, jednak sprawia wrażenie, że można jej wierzyć. A że nie unika trudnych tematów, opowiada o swoim rozstaniu z narzeczonym, naiwnym lub też pechowym zostaniu ofiarą oszustwa i niekompetencji - czyta się to jednym tchem. JJ tłumaczy nam cierpliwie różne swoje zachowania, decyzje. Po wszystkim ma się wrażenie, że jest osobą poukładaną, dobrze rozumiejącą swoją rolę jako sportowca, osoby publicznej, celebrytki, gwiazdy. Łatwo też zrozumieć, dlaczego tak długo jest w ścisłej czołówce swojej dywizji. Perfekcjonistka, zakochana w walce, nie mogąca też dłużej żyć bez obozów treningowych. A przy tym wszystkim osoba pokorna, czasem zbyt cicha i godząca się na zbyt wiele. Co najważniejsze, mimo że JJ nie pozwala zgubić tropu - każdy czytelnik cały czas wie, co jest dla niej dziś najważniejsze (kariera sportowa), to jednak zza hektolitrów treningowego potu, trudnej drogi wojowniczki, wyłania się kobieta. Osoba, która lubi wyjść w sukience na promocję walki, pomalować paznokcie. Kobieta odważna, nietypowa, inna zarówno od standardowej feministki, jak i daleka od tradycyjnej "kury domowej". Zdająca sobie sprawę ze swojej nietypowości w obfitującym w mężczyzn świecie MMA, wchodząca z nimi w relacje, potrafiąca się bronić i zasłużyć na ich szacunek. Jeśli jedna "kęska" oznacza znak jakości, to tu należą się dwie "superkęski". Kolejna kandydatka na "Sportową Książkę Roku" autora "Zrozumieć boks". |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Temat | Autor wątku | Forum | Komentarzy | Ostatni post / autor |
Hubert Kęska "Zrozumieć boks" [recenzja+konkurs] | Marek Cudek | Publicystyka | 16 | 28-11-19 13:48 |
Pozycja obowiązkowa: Hubert Kęska - Zrozumieć boks | Marek Cudek | Newsy | 4 | 10-10-19 21:33 |