Martin Mikołajczak: to jest jedno wielkie bagno.

[kubuś]

Napisał Marek Cudek

Nie obciążałbym jednego człowieka. Promotorzy pracują na jakimś tam materiale, jasne, mają wpływ na odbiór boksu, ale wszystko zaczyna się od rozwiązań systemowych, prawnych. Kiedy otworzy się boks dzieciaków, wszystko się zmieni.

Na boks w niektórych krajach jest wręcz moda. Kilkadziesiąt lat temu filmy fabularne z wątkami bokserskimi pokazywały chłopaków z nizin ("Między linami ringu" czy "Rocky"). Teraz boks jest w "Bridgertonach" i w komediach romantycznych. Renesans boksu i szachów. W notkach o pięściarzach w niektórych grupach promotorskich są informacje o ich pasjach, pracy. Sukces nie jest obowiązkowy, nikt nie ma problemu z tym, że ktoś uprawia go jako hobby czy wręcz rodzaj fitness.

absolutnie nie ociążam kryzysem boksu jednego człowieka. Ale patrzać obiektwnie, model prowadenia najpoważniejszej grupy pięściarskiej przez Wasilewskiego zwyczajnie się nie sprawdził w sensie wypromowania boksu. Mało tego, boks zawodowy zwyczajnie w Polsce podupadł i ma mniejsze perspektywy. A przecież to sport olimpijski, z tradycjami, mający na pocżatku duży handicap marketingowy zwiazany z sukcesami Gołoty, Michalczewskiego, pózniej Adamka. Gale Wasilewskiego kojarzą się z bumobiciem, z grożnymi Słowakami, hodowaniem rekordów a najwięcej emocji jest z reguły przy wałkach sędziowskich. Trudno mi zrozumieć jaki był sens ściągania z Ameryki Południowej jakiego kolorowego buma zamiast zrobić kilka polsko-polskich walk. KSW ma tą przewagę że gdyby oni się w to bawili to mielibyśmy już ze dwie walki Diablo ze Szpilką, z Zimnochem, Kołodziej nie biłby się z Lebiedewem tylko z Janikiem itd

[Marek Cudek]

Chodziło mi o to, że promotor jednej grupy nie jest odpowiedzialny za promowanie całego polskiego boksu zawodowego, a i tak w tym wszystkim ważniejszy jest tak naprawdę boks amatorski i tu muszę przyznać, że kapitalną robotę robią ludzie od gal Suzuki. 23 stycznia kolejna impreza, tym razem międzynarodowa z Durkaczem, mistrzem świata z 2019 Glebem Bakszi i rosyjskim mistrzem ciężkiej amatorów Muslimem Gadżimagomedowem.

[Przemysław Mrzygłód]

Napisał kubuś

całkiem mozłiwe, że to porównywalni sportowo zawodnicy mimo wszystko.

Może i porównywalni - za słabo czuję i za słabo interesuje się MMA, żeby to od strony sportowej ocenić. Natomiast faktem jest, że jeden swój potencjał postanowił sprawdzić z topem, kariera drugiego ograniczyła się do walk lokalnych, bez większych wyzwań. Mimo to stosunkowo niewielu to przeszkadza. Ciut inaczej postrzegam sport.

Napisał kubuś

Pudzian z Najmanem ok, otworzyli ludziom oczy na MMA ale cała reszta już nie należało do nich. Kibice zaczeli dostrzegać w tym sport.

Nie no to jest bardzo mocne uproszczenie. Najman z Pudzianem przebili im pewien szklany sufit, pomysł z promowaniem dyscypliny / zawodników poprzez freaki. Pudzian długo ciągnął im większe gale, doszły kolejne Popki, Erko Juny, Strachy i inne cuda. To był proces, o ile dzisiaj są pewnie w miarę stabilnie funkcjonować na samych walkach sportowych, o tyle sami nie ukrywają, że ten motyw wspomagania się freakami jest im potrzebny. Stworzyli potężną markę, ale zamkniętą w 90% za PPV, by się kręciło na naprawdę wysokim levelu, potrzebują ciągle nowych impulsów. Stąd sięganie po ludzi z różnych sfer - celebrytów, ludzi z różnych dyscyplin (Janikowski, Ugonoh), czy nawet ze sportów nie tożsamych ze sportami walki (Kołecki).

To jest zresztą olbrzymi plus MMA w porównaniu do boksu zawodowego, który jest dyscypliną wymagający stricte wysokiego wyspecjalizowania w jednej płaszczyźnie. Łatwiejszy próg wejścia. walka bardziej "naturalna", instynktowna pozwala wcielać do tej dyscypliny nawet ludzi z pozoru z innej bajki albo dawać drugie życie postaciom, które skończyły już poważną karierę w swojej macierzystej dyscyplinie. Dzisiaj największym dostępnym na rynku impulsem dla KSW jest Szpilka. Wypluty przez boks, w KSW będzie hitem. Czysto sportowo zainteresowanie MMA to nie to samo co zainteresowanie KSW czy już nie wspominam o Fame. Porównujemy z pozoru podobne dyscypliny, które co do zasady są niby podobne, ale grają jednak trochę wg innych zasad. I to nie jest żaden zarzut w stronę MMA (tutaj promotorzy świetnie korzystają z wielu naturalnych przewag jakie mają nad boksem).

[kubuś]

Napisał Przemysław Mrzygłód

Może i porównywalni - za słabo czuję i za słabo interesuje się MMA, żeby to od strony sportowej ocenić. Natomiast faktem jest, że jeden swój potencjał postanowił sprawdzić z topem, kariera drugiego ograniczyła się do walk lokalnych, bez większych wyzwań. Mimo to stosunkowo niewielu to przeszkadza. Ciut inaczej postrzegam sport.



Nie no to jest bardzo mocne uproszczenie. Najman z Pudzianem przebili im pewien szklany sufit, pomysł z promowaniem dyscypliny / zawodników poprzez freaki. Pudzian długo ciągnął im większe gale, doszły kolejne Popki, Erko Juny, Strachy i inne cuda. To był proces, o ile dzisiaj są pewnie w miarę stabilnie funkcjonować na samych walkach sportowych, o tyle sami nie ukrywają, że ten motyw wspomagania się freakami jest im potrzebny. Stworzyli potężną markę, ale zamkniętą w 90% za PPV, by się kręciło na naprawdę wysokim levelu, potrzebują ciągle nowych impulsów. Stąd sięganie po ludzi z różnych sfer - celebrytów, ludzi z różnych dyscyplin (Janikowski, Ugonoh), czy nawet ze sportów nie tożsamych ze sportami walki (Kołecki).

To jest zresztą olbrzymi plus MMA w porównaniu do boksu zawodowego, który jest dyscypliną wymagający stricte wysokiego wyspecjalizowania w jednej płaszczyźnie. Łatwiejszy próg wejścia. walka bardziej "naturalna", instynktowna pozwala wcielać do tej dyscypliny nawet ludzi z pozoru z innej bajki albo dawać drugie życie postaciom, które skończyły już poważną karierę w swojej macierzystej dyscyplinie. Dzisiaj największym dostępnym na rynku impulsem dla KSW jest Szpilka. Wypluty przez boks, w KSW będzie hitem. Czysto sportowo zainteresowanie MMA to nie to samo co zainteresowanie KSW czy już nie wspominam o Fame. Porównujemy z pozoru podobne dyscypliny, które co do zasady są niby podobne, ale grają jednak trochę wg innych zasad. I to nie jest żaden zarzut w stronę MMA (tutaj promotorzy świetnie korzystają z wielu naturalnych przewag jakie mają nad boksem).

Przyznam, że bardzo ładnie to opisałeś Przemek. Dobre spostrzeżenie i cieżko sie z nimi nie zgodzić

[szavci031]

Przeczytałem cały wywiad, ten pełny. Dlaczego on za każdym razem, gdy mówi o bokserze to nie używa "pan" a gdy o promotorze to zawsze "pan". Oczywiście nie zawsze, ani w jedną anie w drugą stronę, ale zbieżność jest ponad 95%.
Tzn. ja go rozumiem i tu się z nim zgadzam, ale moje pytanie jest takie : dlaczego (bo tak wynika, wg mnie, z wywiadu) on się nawet nie kryje z tym, że bokserów ma za kogoś jakby gorszego względem promotorów.
Naprawdę, b. dokładnie to przeczytałem wywiad, nie widzę tam innego klucza (np. młodszy-starszy, bogatszy-biedniejszy), nie sądzę, żeby z tymi wszystkimi bokserami był na "Ty".
Niby pierdoła, ale dla mnie ciekawe.

[darulka]

Napisał Przemysław Mrzygłód

Gromda to z kolei nisza, kontrowersyjny pomysł, znaleziony odpowiedni target. Taniutki undercard, biznes policzony na to by stosunkowo niewielkim kosztem, sprzedać się i na siebie zarobić. Jeśli chodzi jednak o popularność to nisza.

Nie chodziło mi o zestawianie 1:1, to tylko przykłady, że nawet zwykłe bijoki w Gromdzie (nie chcę urazić, taki fakt), czy przeciętniaki w KSW (PPV!!!) mogą przyciągać, bo coś się tam autentycznie dzieje i wszystko jest połączeniem rywalizacji i rozrywki. Polskiemu boksowi nie trzeba nowości, czy zmiany zasad, ale odrobiny nieprzewidywalności i marketingu. Dawno temu pisałem, że można zapełnić halę np. Sebastianem Lidzbarskim, przy odpowiednim podejściu do jego kariery. Poza tzw, poziomem sportowym o który w Polsce będzie trudno (nasi zawodnicy to głównie mięso armatnie), trzeba też po prostu show. Wyrazistych postaci, które mogą przyciągnąć tłumy przed ekran. W ten sposób, w dyscyplinie pojawi się większa kasa. Taki Lidzbarski, to chłopak o urodzie modela, który ma bodaj 210 cm. wzrostu. Przecież na niego można zrobić prawdziwy, masowy hype, w ramach którego, nawet małolaci będą chcieli oglądać a może i uprawiać boks. Można też oczywiście robić nudne jak flaki z olejem gale, które nikogo nie interesują, ale dają fajne rekordy i w efekcie, nawet jak Głowacki zdobywa w końcu poważny pas, to jest zupełnie anonimowy i nikogo to nie obchodzi. Podobnie jak jego póżniejsza walka w Polsce z zajebistym przecież Usykiem (nie zwróciła się jak mówił AW). AW to dinozaur. Ma koneksje w świecie bokserskim, ale nie potrafi stworzyć ciekawego produktu.

[Marek Cudek]

MMA to produkt łatwy w konsumpcji i identyfikacji. Jakość nie ma decydującego znaczenia. A boks nie jest tak łatwy w odbiorze.

Piszesz @darulka o identyfikacji z pięściarzem. Masz pomysł na bokserską kartę walk? Tak, żeby nie stracić i było ciekawie. Myślę, że promotor Borek ozłociłby Cię za to. Popatrz, to jest taki stary telewizyjny wyjadacz i nie dał rady, choć trudno mu zarzucić, żeby nie potrafił tego robić. Zna się na rzeczy, robił fajne zestawienia. Krótko, bo sałaty brakuje, nie ma kto za to płacić i nie ma kim walczyć. A model z Niemiec ma uratować biznes, może z Cieślakiem do pary Choć Cieślak nie ma z kim sparować i generalnie jak pan Solorz nie wyłoży kasy na eliminator (bo ponoć bardzo lubi boks) to jego kariera może nie osiągnąć tego punktu, o którym wszyscy marzymy.

To może brzmi zgryźliwie, ale nie mam złych zamiarów. Ani złudzeń.

[Przemysław Mrzygłód]

Generalnie temat różnic polskie MMA a polski boks profi, kwestii tego dlaczego coś jest w przypadku jednych do zrobienia a w przypadku drugich dużo trudniejsze to jest temat na dłuższy artykuł, bo temat można gryźć naprawdę z wielu stron.

Generalnie coś takiego jak "brak równych zestawień" nie jest problemem polskiego boksu i żadne zestawienia Szymańśkich z Talarkami tego świata nie wywindują go na poziom dyscypliny mega popularnej. Choć wiem, że większość tak właśnie myśli...

[Marek Cudek]

Pełna zgoda. Lepiej gdyby to były równe, dobre zestawienia
Jak poukładamy starty mlodzieży prawnie, to za 20-30 lat możemy doczekać takich kart bez obaw promotorów, że im się gwiazdy powybijają. Optymistycznid zakładając.

[darulka]

Napisał Marek Cudek

MMA to produkt łatwy w konsumpcji i identyfikacji. Jakość nie ma decydującego znaczenia. A boks nie jest tak łatwy w odbiorze.

Piszesz @darulka o identyfikacji z pięściarzem. Masz pomysł na bokserską kartę walk? Tak, żeby nie stracić i było ciekawie. Myślę, że promotor Borek ozłociłby Cię za to. Popatrz, to jest taki stary telewizyjny wyjadacz i nie dał rady, choć trudno mu zarzucić, żeby nie potrafił tego robić. Zna się na rzeczy, robił fajne zestawienia. Krótko, bo sałaty brakuje, nie ma kto za to płacić i nie ma kim walczyć. A model z Niemiec ma uratować biznes, może z Cieślakiem do pary Choć Cieślak nie ma z kim sparować i generalnie jak pan Solorz nie wyłoży kasy na eliminator (bo ponoć bardzo lubi boks) to jego kariera może nie osiągnąć tego punktu, o którym wszyscy marzymy.

To może brzmi zgryźliwie, ale nie mam złych zamiarów. Ani złudzeń.

Mam pomysł na promocję produktu, bo tym się z grubsza zajmuję zawodowo, chociaż w innej branży. Da się to zrobić nawet na tym ograniczonym polskim podwórku. Z atrakcyjnością MMA, bym nie przesadzał, zawsze był problem z pokazaniem parteru i te macanki na pewno nie są ciekawsze niż solidna młócka w ringu bokserskim. Borek jest wyjadaczem, ale dziennikarskim a nie promotorskim i nie tyle nie dał rady, co po prostu zrobił tyle ile planował. To nigdy nie było poważne wejście w boks przecież, ale odcinanie kuponów od kariery Adamka i jakieś tam klejenie, bez większego planu poza odpadami Grabowskiego (sorry za dosadność). Kluczem są długie umowy z zawodnikami i realne, medialno-sportowe prowadzenie ich kariery + zestawienia, które w ringu dają emocje. Przecież po porażce Zimnocha, naprawdę sporo ludzi zobaczyło rewanż z Mollo a to nie był boks marzeń. Jedno spięcie na konferencji prasowej Krzyśka ze Szpilką, wystarczyło żeby totalnie rozkręcić zainteresowanie ich walką a nikt wtedy nie znał Zimnocha. Najman jest gwiazdą (sic!). Naprawdę nie trzeba tu cudów, ale przemyślanego działania.

PS. Nie każdy to pamięta, ale o Cieślaku, jako nadziei na poważne sukcesy i fajną promocję, pisałem jak większość go skreślała po wpadce dopingowej przed kilku laty. Teraz doszliśmy do tego punktu, że w sumie nikogo nie dziwi, że tylko Cieślak ma realne szanse na zdobycie poważnego pasa.