![]() |
#1 (permalink) |
champion
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Zarejestrowany: Feb 2012
Postów: 4205
Nominowany 195 razy w 58 Tematach
![]() |
![]() ![]() Oczy polskich fanów boksu były w zeszłym tygodniu skierowane przede wszystkim na Londyn, niektórzy przyglądali się też debiutowi Kubańczyków na gali grupy Rocky Boxing. Najlepsze rzeczy działy się jednak w Stanach Zjednoczonych, więc od nich zacznę. Miłej lektury! USA Walką tygodnia zgodnie z oczekiwaniami okazało się starcie Verdejo - Nakatani w lekkiej. Niedawny rywal Teofimo Lopeza sprawił przykrą niespodziankę ekipie Aruma, który zapewne już szykował pay-per-view Verdejo - Lopez. Japończyk mimo dwukrotnego podnoszenia się z maty, zdołał odwrócić losy walki i zastopować rywala. Felix Verdejo (21-2, 17 KO) prowadził na punkty, nie był jednak wystarczająco odporny, by dowieźć to do końca. Portorykańczyk musi skorygować plany (może Linares!?), a Masayoshi Nakatani (19-1, 13 KO) będzie zapewne dążył do rewanżu z Lopezem. Kondycja, zasięg, jab, szczęka, szybkość, siła ciosu u Japończyka - imponujące. Ale trzeba przyznać, że długo zdecydowanie przegrywał z Verdejo, któremu jednak zabrakło paru mistrzowskich cech. Obu pięściarzom należy się długi odpoczynek, w wywiadzie trzęsący się Nakatani objawiał wyraźne ślady ciężkiej walki. Bardzo dobrze pokazał się mocno utalentowany Chris Colbert (15-0, 6 KO). Spory repertuar ciosów, szybkie ręce, jab, dobra, ciasna garda i świetny head movement, mimo że nie ma "kopyta", to jednak zdołał wygrać przed czasem w jedenastej rundzie po czterech nokdaunach z Jaime Arboledą (16-2, 13 KO). Bardzo ciekawe, czy zostanie w limicie 130 czy przeniesie się wyżej, tam gdzie pieniądze i sława - do lekkiej. Matwiej Korobow (28-4-1, 14 KO) potwierdził wszystko to, co o nim wiemy. Zgodnie z przewidywaniami boksersko górował nad Ronaldem Ellisem (18-1-2, 12 KO), jednak organizm 38-latka przegrywa z kontuzjami, tym razem poszło ścięgno Achillesa i było po walce. 312 walk amatorskich, niezła kariera zawodowa i jednak - masa pecha. Zarówno w wygrywanej walce z Andym Lee'em, jak i w bliskiej z Charlo. Przykra niespodzianka, choć pewnie nie dla wszystkich. WEMBLEY W świecie kibiców boksu nadal trwa dyskusja: kto powinien być numerem jeden w HW? Fury czy Joshua? Ten, który pokonał przekonująco dwóch mistrzów, czy dominator mający więcej pokonanych rywali z top 10 niż Wilder i Fury razem wzięci? Anthony Joshua (24-1, 22 KO) nie zawiódł kibiców, łącząc w walce z Kubratem Pulewem (28-2, 14 KO) rozsądek znany z rewanżu z Andym Ruizem z ofensywnymi natarciami, które prezentował właściwie w każdej walce. Po bombardowaniu w trzeciej rundzie powinno być w zasadzie po walce, bo Bułgar... odwrócił się plecami do przeciwnika. Bardzo źle jednak sędziujący ringowy, pozwalający na wiele nieczystych zagrań, dał jednak wyjść z opresji Pulewowi i może to i dobrze dla widowiska, bo Kubrat absolutnie nie pękał, nieustannie prowokował Joshuę, próbując pokazać, że jego ciosy absolutnie nie robią na nim wrażenia. Z kolei AJ naigrawał się subtelnie z dziwacznej gardy Bułgara typu "mama" (znanej nam świetnie choćby z walk młodego George'a Foremana). Wydawało się, że Joshua dociśnie i skończy najdalej w kolejnej rundzie, jednak AJ rzeczywiście się zmienił. Nie robił nic szalonego, spokojnie rozbijał rywala, polując na kończący prawy, by w dziewiątej odsłonie efektownie dokończyć dzieła. Najciekawsze statystyki dotyczące Joshuy to oczywiście procent jabów. W rewanżu z Ruizem Juniorem było to 72%, z Pulewem już 63%, a więc mamy postęp w ofensywnym kierunku. Trzeba jednak zauważyć, że w poprzednich dziesięciu walkach AJ miał średnio 52% jabów. Co więcej, poza bombardowaniami w 3 i 9 rundzie, Joshua w siedmiu starciach trafił zaledwie 16 power punches. I niech ktoś powie, że statystyki są nieistotne. Nikodem Jeżewski (19-1-1, 9 KO) trafił na doskonale dysponowanego Lawrence'a Okoliego (15-0, 12 KO) a jako że wyszedł do walki usztywniony i bez żadnego sensownego pomysłu, taktyki (tego się niestety najbardziej obawiałem), to stanowił łatwy cel dla coraz luźniej i mocniej bijącego swe petardy Brytyjczyka. Najwięcej mówiło się nie o samej walce, która trwała niecałe dwie rundy (i tak za długo), ale o "Dżedżewsky dens", kilkakrotnej, niepokojącej reakcji ciała Jeżewskiego na bardzo mocne ciosy. Ewa Piątkowska mówiła dziś w wywiadze dla "Po Gongu" (polecam jak zawsze), że to mogła być normalna reakcja zestresowanego ciała na cios w okolice skroni. Czytałem też jednak opinie odwołujące się do walki z Michałem Cieślakiem sprzed czterech lat, kiedy to Jeżewski otrzymał o parę uderzeń w tył głowy za dużo. Wracając do Lawrence'a, uwzględniając nawet klasę rywala, widać było doskonale wykonaną pracę i postępy Okoliego. Szybkość, moc i celność prawych, walkę wygrał bardzo czysto, nie uciekając się do swej specjalności - wymęczania rywala w klinczu. Siła ciosu Okoliego będącego na diecie roślinnej - ogromna. Wracając jeszcze na chwilę do potencjalnych przeciwników Okoliego, nie tylko Cieślak odrzucił ofertę, inni pięściarze, którzy dostali ofertę, również wybrali zaplanowane małe walki (m.in walczący w najbliższy weekend Lerena i Light). Mariusz Wach (36-7, 19 KO) ponownie zbiera cięgi (zasłużone oceny!?) od polskich widzów, w moim jednak odczuciu wypadł zupełnie nieźle, na swoim normalnym poziomie. Każdy znający się choć trochę na boksie stawiał na przekonujące zwycięstwo Hughie'ego Fury'ego (25-3, 14 KO) na punkty i tak się właśnie stało. Jasne, Wach, który zaczął jak na siebie energicznie, trafiał dość często, zawdzięczał to jednak w poważnej mierze niezdarnym próbom Fury'ego przełamania swego wizerunku. Hughie próbował być agresywny, atakował, jednak wyraźnie dawały znać o sobie kiepska technika zadawania innych ciosów niż proste i niepewność w ofensywie. Nie rezygnowałbym tak zupełnie jednak na jego miejscu z prób, bo chwilami oglądało się to nieźle, a cel - lepsze wrażenie na sędziach i kibicach, zapewne został osiągnięty. Po czwartej rundzie polscy kibice mogli jednak zacierać ręce, bo Wach wyprowadził (i trafił!) chyba więcej ciosów niż w każdej walce w ostatnich pięciu latach. Na dodatek rozbił (prawdopodobnie głową) łuk brwiowy Fury'ego, co groziło zarówno przerwaniem walki przez sędziów, jak i w przypadku kontynuacji - wygraną Wacha. Było więc ciekawie, przez chwilę, bo Mariusz dokładnie po czwartej rundzie stracił wszelką energię, nie mówiąc o "złych zamiarach", by pogłębić kontuzję Brytyjczyka. Na dodatek w drugiej połowie walki Fury przestał nacierać, wrócił do swego dystansowego boksowania, gdzie jego szybkość i refleks, zmiana pozycji, na tle mającego cztery dychy na karku, wolnego Wacha - załatwiły sprawę. Wygrana praktycznie do jednej bramki. Dla mnie - zero zaskoczenia, a Peter Fury wyraził po walce zadowolenie z postawy Hughie'ego i pracy cutmana Kerry'ego Kaya. Walka Martina Bakole (16-1, 12 KO) ze Siergiejem Kuźminem (15-2, 11 KO) wyglądała dziwnie, trochę jak kolarski "etap przyjaźni". Niby nienajgorsza walka, parę fragmentów z dynamicznymi wymianami, jednak ogólnie dało się odczuć, że pięściarze się znają, lubią i prawdziwych złych intencji raczej nie zobaczymy. Rosjanin wyszedł do walki ważąc tyle, ile w mało dla niego ciekawym starciu z Michaelem Hunterem. Oczywiście, odbiło się to na szybkości poruszania się i ogólnej agresji. Obaj nie zachwycili, Bakole nie dał sobie zrobić krzywdy, nadal potrafi różnorodnie uderzać, składać ciekawe kombinacje, jednak tę walkę, dość bliską, z naprawdę baardzo średnio dysponowanym Kuźminem, trudno uznać za jakiś przełom jego karierze. Praca nóg mocno go ogranicza, zresztą spodziewałem się znacznie więcej po obu bokserach. Albański odpowiednik Alena Babicia Florian Marku (w sensie: podobnie szybko zdobywa rozgłos) ostro narzekał na sędziów po remisowej walce z Jamie'em Stewartem (2-0-1). Starcie nadspodziewanie wyrównane, szczególnie biorąc pod uwagę bilans Stewarta i to, że był zastępstwem na ostatnią chwilę, ale Marku absolutnie zasłużył na zwycięstwo. Ale walkę sędziował tylko jeden sędzia (tradycja już zanikająca w krajach, gdzie boks ma się dobrze) i akurat pechowo dla Marku - kiepski. CO JESZCZE? Przed czasem wygrali swe walki Edgar Berlanga, Shakur Stevenson, Robelsy Ramirez i Bachodir Dżałołow - ostatni z nich miał fatalnego, opasłego rywala, strata czasu dla wszystkich, choć trzeba przyznać, że Dżałołow zrobił co mógł, wygrywając szybciutko z Wilfrido Lealem w pierwszej rundzie. Kubańczyk do czasu zastopowania walki z Valdesem prowadził na punkty u dwóch sędziów, wyłom postanowiła zrobić jedna z najbardziej znanych "buntowniczek" boksu, sędzina Adelaide Byrd. Shakur Stevenson (14-0, 8KO) z niezłym Toką Kahnem Clarym (28-2, 19 KO) robił swoje, ale jego 15 uderzeń na rundę nikogo nie ekscytuje. Przeciwnik został jednak fachowo zdeklasowany, a Stevenson już mówi o ewentualnym starciu z Miguelem Bercheltem lub Gervontą Davisem. Dobre ciosy w tułów, duża wszechstronność, bardzo niewiele przyjmuje i trafia jak średnio cztery razy więcej ciosów niż jego przeciwnicy. Cały czas Stevenson dobrze rokuje, przyszłość przed nim. Nie pamiętam, kto ostatnio (jeśli w ogóle) miał taką efektowną serię jak Edgar Berlanga (16-0, 16 KO). W sobotę po raz 16 wygrał walkę w pierwszej rundzie. Do tej pory mówiło się o nim głównie z lekkim pobłażaniem, jako o jednym z wielu prospektów. Słyszę już jednak głosy, że Berlanga jest typowany do wyróżnień jako prospekt roku, coraz poważniej naciskają też fachowcy, kierując Edgara w kierunku poważniejszych sprawdzianów. Dużego super średniego punchera kibice chcą skonfrontować z Ryanem Fordem, czas na test defensywy i wydolności Amerykanina o portorykańskich korzeniach. Jego menedżer Keith Connoly, prowadzący również Adama Kownackiego, już robi grunt pod więksźe walki, mówiąc o wyjątkowym talencie Berlangi, o tym, że to następny Felix Trimidad, o zestawieniu go z Canelo pod koniec 2022 roku. Berlanga to obok Teofimo Lopeza i Shakura Stevensona kolejny 23-latek ze stajni Aruma. JAPONIA Japończycy zabłyszczeli w poniedziałek w slugfeście w super muszej o trzy regionalne pasy. Walka dwóch doświadczonych panów w połowie czwartej dekady życia. Faworyzowany i lepiej wyszkolony b]Kenta Nakagawa[/b] (19-4-1, 12 KO) miał się spotkać z mocno bijącym Rioji Fukumagą (13-4, 13 KO). Pierwsze trzy rundy to typowa walka boksera z naciskającym sluggerem, w której skuteczniejszy okazał się ten mocniej bijący. Stopniowo Nakagawa zaczął odrabiać straty, jednak w dziewiątej rundzie został mocno naruszony, a w dziesiątej sędzia przerwał walkę. ROCKY BOXING NIGHT Nie powiem, żeby było zupełnie źle, czy nieciekawie. 2+1 - ta formuła najlepiej opisuje debiut kubańskiego zaciągu w grupie Rocky Boxing. Dwa udane występy i jeden niewypał. "Schowany", czyli Ihosvany Garcia w półciężkiej ostro potraktował Michała Łoniewskiego, zmuszając narożnik Polaka do poddania walki. Nieco sztywny w debiucie, ale siły mu nie brakuje, jest potencjał. Kubański cruiser zdawał się być daleko od normalnej formy, festiwal klinczów, wolny, nędzna praca nóg. Na domiar złego Pablo Sanchez dostał remis, choć absolutnie na niego nie zasługiwał. Jego przeciwnik Andre Langen z Niemiec po werdykcie użył paru nieparlamentarnych słów i trudno mu się dziwić. Emanuel Steward lubił nokauty, już wiadomo dlaczego. Nokauty lubi też chyba były mistrz juniorów młodszych Kuby Evander Rivera, który zgrabnie i mocno wszedł na polskie ringi nokautując w pierwszej rundzie w junior średniej Islama Majrasułtanowa. Sędziowie nie pomogli za to, na szczęście, Igorowi Jakubowskiemu (21-1, 1 KO), który na wczesnym etapie zawodowej kariery musiał doznać goryczy porażki z niezłym Słowakiem Michalem Plesnikiem (8-4, 6 KO). Polak przyjął sporo uderzeń, zupełnie nie radził sobie z jabami rywala, ewidentnie jego ścieżka na pro zakrzywiła się mocno. Na spory plus: Adrian Szczypior. Na okrasę: typowo polskie kuriozum związane z Polską Unią Boksu. Jeden z sekundantów poprosił po walce o karty punktowe, a supervisor odmówił ich pokazania. Rocky Boxing Night przegrała marketingowo zdecydowanie z Gromdą. Ciekawe, czy to chwilowa moda, czy jednak tendencja jest trwała. Andre Ward ostatnio ubolewał nad walka na gołe pięści, mówiąc: mam nadzieję, że ci ludzie dostają dobre pieniądze za połamane ręce i nadgarstki. Wszystkie wyniki ze strony Polsat Sport: Michal Plesnik pokonał Igora Jakubowskiego jednogłośną decyzją sędziów - walka o pas mistrzowski Rocky Boxing Promotion Adrian Szczypior pokonał Marcina Piejeka przez TKO w drugiej rundzie. Pablo Sanchez zremisował z Andre Langenem większościową decyzją sędziów. Dominik Harwankowski pokonał Artura Gierczaka jednogłośną decyzją sędziów. Damian Smagieł pokonał Sławomira Brylę jednogłośną decyzją sędziów. - turniej kategorii cruiser Ihosvany Garcia pokonał Michała Łoniewskiego przez TKO (poddanie przez narożnik) w trzeciej rundzie. Rafał Rzeźnik pokonał Andrzeja Szkutę jednogłośną decyzją sędziów - turniej kategorii cruiser. Radomir Obruśniak pokonał Tomasza Piotrowskiego jednogłośną decyzją sędziów. Evander Rivera pokonał przez nokaut Islama Majrasułtanowa przez nokaut w pierwszej rundzie. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 (permalink) |
journeyman
![]() ![]() Zarejestrowany: Dec 2018
Skąd: Kraków
Postów: 131
Nominowany 0 razy w 0 Tematach
Art. Miesiąca - Nagród: 0
|
![]()
Moje podsumowanie Londynu (to oglądałem)
Bakolie - Kuzmin. Specyficzna walka w półdystansie, taka trochę jakby ćwiczyli zadaniówkę. Kuzmin niczym nasz Adaś Kownacki, Ruiz czy Solis, część treningów uczciwie przepracował w Mc Donald's. Szczerze nie kumam, jak profesjonalny sportowiec może się tak zapuścić!!! Ta walka pokazuje mi jak niedoceniany jest Hunter, który obu Panów zrobił. Waszka w swoim stylu. Ciosy zadaje z szybkością i częstotliwością, która charakteryzuje parowóz. Niestety większość pociągów w HW przeszła już na elektrykę. Lubię Mariusza (jego nie da się nie lubić), ale prawda, jest taka, że on już jeździ tylko po wypłatę i nie ma się co oszukiwać, że jest inaczej. Nikodem Jeżewski. Jako żywo przypomniała mi się scena z Pulp Fiction, w której toczono dyskusję jak to Marcellus spierdolił Antwana na szklarnię, aż mu pojebało mowę. Ewidentnie ciosy Okolie spowodowały, że Jeżewskiemu pojebało nogi. Ja na jego miejscu zastanowiłbym się nad dalszą karierą, bo wszystko fajnie fajnie, ale skończyć z neurologicznymi uszkodzeniami jak Marek Piotrowski, nic miłego. Pulev, pajacował i poza pajacowaniem i minami cwaniaka w sumie nic nie pokazał. Januszom boksu nie podoba się, że AJ walczy w sposób przemyślany, a mnie akurat jego styl od Ruiza się podoba. Uważam, że to element jego bokserskiego rozwoju, instynkt killera ma nadal, co było widać i w 3 rundzie i w końcowej, ale nie robi tego na wariata, bo ma świadomość, że też można go skrzywdzić. Podobało mi sie w jego boksie prawie wszystko od jabu, przez pracę nóg i piękne zejścia z linii ciosu, po fantastyczne podbródkowe na które Pulev był bezradny. Generalnie świetna gala. Szkoda tylko, że Polacy dali nam mało powodu do radości. |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 (permalink) |
![]()
U Fury'ego gdyby po tym rozcięciu uznano, że nie jest gotowy do walki to chyba liczone byłyby punkty, a nie przyznano by zwycięstwo Wachowi. Ale podczas walki zastanawiałem się też czy jeśli sędzia nie widział i nie zgłosił, że to rozcięcie spowodował ,,accidental headbutt" (czego próbowano dowieść w telewizyjnych powtórkach) to czy wtedy TD i liczenie punktów czy porażka zawodnika niezdolnego do walki. Wydaje mi się jednak, że powinno być to drugie no bo kto inny jak nie sędzia ringowy ma wyłapywać takie sytuacje. Inna sytuacja, widziałem gdzieś ostatnio, że jakiś prospekt w bodajże drugiej rundzie nabawił się kontuzji nogi i walkę uznano za NC. Kontuzja nie wynikała tu jednak z powodu przypadkowego faulu, tak więc ten pięściarz nie był zdolny do walki z powodu swojej słabości/kontuzji, także tu chyba nie powinno być mowy o NC i powinno zostać ogłoszone zwycięstwo jego rywala.
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 (permalink) | |
![]() Cytat:
Sędzie JEST jedynym, który może wskazać czy to był faul zamierzony czy przypadkiem zderzyli się. Jak faul perfidny, to może zarządzić DQ, bez względu na rundę, albo odebrać 1-2 pkty. Jesli nie spowodował krzywdy rozcięcia, to może też zrobić pogrożenie paluszkiem lub odjąć 1 pkt + czas na dojście do siebie (tak samo z waleniem w tył głowy czy po jajcach). Przy mocnym rozcięciu, krew leje się, to sędzia przerywa walkę i prosi o doktora i wtedy doktor decyduje SAM czy walka dalej idzie czy nie. Nieraz pyta boksera czy chce walczyć i na jego decyzje, ale to zależy od przebiegu walki - przy wysokiej stawce, wyrównanej walce czy nawet wygrywając mogą dalej to puścić. Sędzia może prosić doktora ile razy chce i zwykle w przerwach rundy jest proszony doktor i sprawdza i jak mu się nie podoba, to nie wypuszcza już do kolejnej rundy. W przypadku Hughie-Wach regulaminowo powinno być NC, jeśli doktor uzna, że koniec walki, bo za duża rana. Prawdopodobnie Hughie by protestował i jako gospodarz i fighter promotora eventu, by pozwolili prześlizgnąć się do koljnej rundy i w 5 rundzie zatrzymać i by liczyli punkty, ale wtedy by Wach przegrał, bo nie prowadził na punkty. Jak by uznali, że Wach walnąć specjalnie i Hughie nie może dalej kontynuować w 4 rundzie, to Hughie wygrywa przez TKO. Moze w tej walce kontuzja tej stopy wynikała nie z uderzenia, ale np: ktoś nadepnął na tę stopę - ringowy lub przeciwnik w walce i zgłosili to do sędziego, a odczuł to w narożniku, ze jednak nie może chodzić i jest podstawa do NC. |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#6 (permalink) |
prospect
![]() ![]() ![]() Zarejestrowany: Jul 2017
Postów: 918
Nominowany 0 razy w 0 Tematach
Art. Miesiąca - Nagród: 0
|
![]()
Dla mnie strasznie kiepskie były te podbródkowe, większość mocno niecelna i jakby w złym momencie, tak na siłę. Joshua był większy, młodszy, z większym zasięgiem i silniejszy. Wydaje mi się, że był znacznie gorzej dysponowany technicznie niż np. z Powietkinem. Tutaj było trochę szału ala Wilder przy próbie przełamania - znowu jakiś kompletny chaos.
https://www.youtube.com/watch?v=XpTQ...youtu.be&t=126 AJ gdzieś tam bryka w tle, później sporo przestrzelonych ciosów, pchnięcie, uderzenie łokciem. Ciut wcześniej seria chyba 5 sierpów nad głową rywala... Wygrał, ale jest zardzewiały. |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 (permalink) | |
journeyman
![]() ![]() Zarejestrowany: Dec 2018
Skąd: Kraków
Postów: 131
Nominowany 0 razy w 0 Tematach
Art. Miesiąca - Nagród: 0
|
![]() Cytat:
Przez rok nie walczył, więc oczywiście, że lekka rdza jest. Ale dla mnie jego boks broni się sam. Gościu dominuje przez cała walkę, nokautuje w pięknym stylu i czysto przeciwnika, to padają argumenty w stylu, "Dlaczego nie znokautował wcześniej" "Jest zardzewiały" , "Walczy asekurancko" itp. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#8 (permalink) |
champion
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Zarejestrowany: May 2008
Postów: 5387
Nominowany 0 razy w 0 Tematach
Art. Miesiąca - Nagród: 0
|
![]()
Do tej pory AJ była dla mnie faworytem z Furym. Nieznacznym ale jednak. Ze wzgl na większą dynamikę ciosu. Fury nie dałby go rady obskakiwać, musiałby przyjąć wymianę. Po tej walce zastanawiam się czy AJ wogóle mu ją narzuci. On wyrażnie czuł się niekomfotowo kiedy były spięcia, właczał mu się chaos, dosyćszybko przerywał akcje. nie wiem też dlaczego nie tak odpuścił w 4 r dając Bułgarowi dojść do siebie Ok, może to daleko idące wnioski.
|
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Temat | Autor wątku | Forum | Komentarzy | Ostatni post / autor |
Kto kogo - podsumowanie bokserskiego weekendu: Haney, Hrgović, Zhilei, Ortiz Nakatani | Marek Cudek | Newsy | 14 | 13-11-20 12:18 |
Kto kogo - podsumowanie bokserskiego weekendu: Inoue, Tank, Usyk | Marek Cudek | Newsy | 1 | 05-11-20 12:32 |
Kto Kogo, czyli podsumowanie weekendu: Estrada, Choco, Lipiniec, Łaszczyk i inni | Marek Cudek | Newsy | 0 | 27-10-20 21:14 |
Kto Kogo (podsumowanie weekendu): Yarde, Kawaliauskas i inni | Marek Cudek | Newsy | 0 | 14-09-20 14:23 |
Kto kogo - podsumowanie bokserskiego weekendu | Marek Cudek | Newsy | 0 | 30-08-20 15:37 |